poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 11 - Better Tomorrow

Muzyka: Alex & Sierra - Little Do You Know 

Nigdy nie przyszłoby ci do głowy
Jak pogrążam się w smutku, gdy ty zapadasz w sen
Nie masz pojęcia
Że wciąż nawiedzają mnie wspomnienia
Niewiele wiesz
W głębi duszy jestem niewolnikiem własnych słabości
Wciąż usiłuję wziąć się w garść
Nie zdajesz sobie sprawy
Że potrzebuję więcej czasu





                                                           ~ODRIEE~


   W niepokoju krążyłam po sali. Byłam pewna, że było to spowodowane chłodem, który nie pozwalał mi na siedzenie w kącie, gdy w końcu poczułam lekkie szczypanie skóry. Dosłownie, czułam, jakby jakaś niewidoczna zjawa skubała za moją oziębłą skórę. Wraz z moim strachem przyszło uczucie, które wzbudzało we mnie wszelkie mordercze instynkty. Upadłam na kolana, ciągnąc za włosy. Chciałam krzyczeć, ale coś nie pozwalało mi wydać ani jednego dźwięku. Mój mózg stracił połączenie z krtanią. Szybko podparłam się rękami by nie upaść na twarz, ale to wcale nie pomogło mi się uspokoić. Dyszałam, choć nie byłam zmęczona. Jęczałam, mimo tego, że nic mnie nie bolało. Bałam się, sama nie wiedząc czego.
  Tak jak dziewczyna, która dojrzewa i dostrzega zmiany w sobie, ja dostrzegałam zmianę w swoim sercu. Wszystko się rozpadło, a teraz układa się, ale w nieodpowiednie kawałki. Czuję to. Nie myślę teraz tak, jak kiedyś, nie myślę nawet tak jak wtedy, gdy siedziałam w piwnicy. Próbuję łączyć skrawki zdrowego myślenia, ale za każdym razem czuję, że jest inaczej. To wszystko mnie przerasta. Jestem układanką drobnych puzzli i nikt nie potrafi ich ułożyć. Nawet ja.
  Na mojej szyi pojawiła się gęsia skórka, która została spowodowana zimnym powiewem. Dla pewności obejrzałam całą salę. Wszystko było na swoim miejscu, nadal byłam sama.
Przestań tworzyć te okropne scenariusze, bo oszalejesz! - zganił mnie głos w mojej głowie.
  Pomasowałam drżącą dłonią kark. Gęsia skórka zniknęła, a chłód nie wrócił. Nabierając powietrza, zamknęłam oczy, myśląc, że może gdy znów je otworzę obraz mojego życia wyostrzy się. Desperacja, jaką w sobie dusiłam nie dawała mi chwili wytchnienia. Cały czas żyję ze świadomością, że jutro wcale nie będzie lepsze od dzisiaj. Jestem już wyczerpana.

   Potrzebowałam snu. Każdy go potrzebuje, ale ja nie byłam już wstanie mieć otwartych oczu. Usiadłam na podłodze pod ścianą i oparłam głowę na kolanach, przymykając oczy.
 Po przebudzeniu, które spowodowało pukanie do drzwi, nadal odczuwałam dyskomfort. Otarłam dłońmi powieki, a potem ujrzałam białe trampki, które z boku miały niewielką i lekko zdartą gwiazdkę. Spodobały mi się.
- Jak się spało? - zapytał chłopak, który irytował mnie coraz bardziej. Nie chciałam nawet na niego patrzeć, mimo tego że na moim miejscu każda inna dziewczyna wlepiałaby oczy w jego twarz, wielbiąc urodę obcego mężczyzny.
Po chwili podał mi rękę, by pomóc mi wstać, ale przecież nie jestem niepełnosprawna. Nie fizycznie.
 Gdy już podniosłam tyłek z podłogi, otrzepałam go z kurzu, na co pielęgniarz zachichotał.
- Śmiesznie wyglądasz po przebudzeniu - oznajmił ze śmiechem, a ja zawstydzona zaczęłam poprawiać roztrzepane włosy. Zapewne wyglądałam jakbym nosiła gniazdo na głowie, a spałam może z godzinę. Przez zakute w kraty okno mogłam zobaczyć, że na zewnątrz wciąż jest jasno. Jasno jak na godzinę popołudniową.
- Wybacz, że cię obudziłem, ale musimy iść zrobić badania. - Badania? Musimy? My?
Pierwszy raz odkąd tu przyszedł spojrzałam na niego. Spojrzałam pewnie i bezwstydnie, jakbym wcale nie miała do niego żadnych obaw. Patrzyłam jak chłopak rozgląda się po pomieszczeniu. Może nie był tak bardzo niezadowolony z tego miejsca jak ja, ale jego twarz jednak wykrzywiła się w grymasie.
- Wyjątkowo tu zimno - stwierdził krótko, po czym spojrzał na miejsce w którym chwilę temu jeszcze spałam. Pokręcił głową i wskazał palcem na podłogę.
- Nie śpij na podłodze. To źle robi dla twojego kręgosłupa. - Czy on martwił się o moje zdrowie? Po co? Nie potrzebowałam jego litości i współczucia. Od nikogo tego nie potrzebowałam.  Zignorowałam jego ''prośbę'', a w mojej głowie pojawiła się niegrzeczna odpowiedź na temat tego, że nikt nie będzie mi mówił, co mi wolno a czego nie. Może i mam tylko siedemnaście lat i może zostały odebrane mi piękne chwile mojego życia, ale cholera nie pozwolę komuś ponownie zawładnąć moim światem.
 Zwykła uwaga chłopaka sprawiła, że prowadziłam w duchu głośną kłótnię. Czasami nie potrafię sama ogarnąć tego, że na zewnątrz nie okazuję większych emocji, od długiego czasu nie wypowiedziałam ani słowa, a w środku toczę walkę, która zawsze okazuje się moją porażką. To niedorzeczne, prawda? Przegrywać ze samą sobą.
 Absurdalne, a jednak prawdziwe.


                                                             ~Louis~


 Pogłoski na temat wyimaginowanej wojny się nasilają. Co rusz słyszę, jak pracownicy w psychiatryku, ludzie w autobusie czy w knajpie rozmawiają przyciszonymi głosami, wyrażając swoje obawy.
 Mam akurat dzień wolny, więc postanawiam się trochę rozluźnić. Przez cały tydzień chodziłem spięty, więc umawiam się ze swoją przyjaciółką, Megan w Starbucksie. Znam Meg jeszcze z liceum i jak dotąd nie zerwaliśmy kontaktu. Jest optymistką i zawsze patrzy na wszystko przez różowe okulary, lubi się ze mną sprzeczać, ale nigdy nie pokłóciliśmy się na poważnie.
 Kiedy wchodzę do Stacbucksa jeszcze jej tam nie ma, więc zamawiam sobie kawę i zajmuję ostatni wolny stolik.

                                                         ~ODRIEE~


  Od dziesięciu minut siedziałam w gabinecie doktora Felixa . Do tej pory nic ciekawego się jeszcze nie wydarzyło, ale mężczyzna wydawał się być w porządku. Postanowiłam grzecznie ''odpowiadać'' na pytania doktora, co ograniczało się do przytakiwania i kręcenia głową. O dziwo, doktor nie przejął się zbytnio moim milczeniem. Spokojnie zadawał pytania, a w jego głosie mogłam usłyszeć nutę wyrozumiałości.
 Po mojej prawej, na metalowym krześle siedział pielęgniarz. Pilnował mnie, gdybym przypadkiem zaczęła świrować. Ręce miał splecione na piersi i co jakiś czas przeczesywał palcami swoją czuprynę. Odkąd tu jesteśmy poprawił włosy chyba z cztery razy. Zaobserwowałam również, że często miętoli dolną wargę w palcach. Może od tego są tak różowe. Kiedy spostrzegłam, że zbyt długo mu się przyglądam, a olewam doktora, szybko spojrzałam w przeciwną stronę, udając że wcale go nie obserwowałam.
- A więc, Panno Moore... czy ma panienka jakieś urazy, rany, czy coś panią boli? - pytał Felix, zsuwając okulary na kraniec nosa. Dałam sobie chwilę na odpowiedź. Oprócz kilku zadrapań i siniaków byłam cała. Czasami bolało mnie udo, od ciągłego upadania, ale nie wymagało to leczenia.
Będąc wszystkiego pewna, pokręciłam głową. Doktor westchnął, tak jak przy każdej mojej niemej odpowiedzi.
- Słuchaj, Odriee. Za raz będę musiał zrobić ci kilka badań. - mówił uważnie i powoli, jakby nie chciał wzniecić we mnie żadnego demona. Wbiłam wzrok w podłogę, jakby w niej znajdowała się dziura, przez którą mogłabym uciec. Niestety, była płaska i ciągnęło od niej chłodem, dlatego nie miałam wyjścia. Wiem, że prędzej czy później zrobili by mi te badania; podadzą mi jakiś proszek, a podczas snu obejrzą moje ciało, jak pięknie zdobią je wielkie siniaki i zaczerwienienia.
- Dobrze, więc pozwól że najpierw... - Przeszkodziło doktorowi pukanie do drzwi, a sekundę później w sali zrobiło się trochę tłoczno. Czułam za plecami więcej niż jedną osobę. Ponad trzysta dni w piwnicy, wystarczyło mi, by nauczyć się dokładnego słuchania.
- Panie doktorze, przyprowadziłam jeszcze jedną pacjentkę, tak, jak pan prosił. Bianca Luca.



                                                               ~Louis~


Megan wchodzi, jak zwykle zabiegana. Zauważa mnie niemal od razu i rusza w moją stronę, po drodze zatrzymując się przy ladzie, by zamówić swoją ulubioną Latte. Kiedy próbuje usiąść o mało nie wytrąca kelnerce tacy z rąk. Cała Meg. Wita się ze mną buziakiem w policzek i pociera usta, wreszcie zajmując miejsce.
- Nie ogoliłeś się - zauważa. Wzruszam ramionami.
- Ciebie też miło widzieć, Pysiu. - Jak zwykle denerwuje się na te słowa.
- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mnie tak nie nazywał - pyskuje, łyżeczką zbierając piankę z kawy.
- Myślę, że jeszcze parę razy i może wreszcie zapamiętam - mrugam do niej, a ona wybucha śmiechem. Rozmawiamy o powierzchownych rzeczach, nie wchodzimy na żadne poważne tematy, zwyczajnie cieszymy się nudnym popołudniem.
- Co z tymi dziewczynami, co wam przywieźli parę tygodni temu? - zagaduje nagle. Spoglądam na nią zdziwiony,
- Czemu pytasz? - marszczę brwi. Patrzy na swoje dłonie, skubiąc skórki koło paznokci.
- No wiesz... Głośno było o nich we wiadomościach i w ogóle - mamrocze.
- Cóż... U nich wszystko w porządku. O ile można to tak nazwać. Harry zajmuje się Odriee. Tą brunetką. Chyba się nieźle nakręcił. Wygląda na to, że naprawdę mu zależy, żeby jej się polepszyło.
- Cały Harry. Najpierw inni, potem on - Meg uśmiecha się i dopija zimną już kawę. Chwilę miesza słomką w pustym kubku.
- A ta druga? Jak jej tam było...
- Bianca?
- O właśnie. A co z nią? - patrzy na mnie swoimi szarymi oczami. Pamiętam, że zawsze mi się podobały jej oczy. Nigdy nie spotkałem osoby, która by miała tak czysto szare oczy.
- Co ma być? Wiesz, trudno powiedzieć, że osoba, która była molestowana przez dwa lata, po czym była światkiem zamordowania swojego prześladowcy, a teraz siedzi zamknięta w psychiatryku ma się dobrze. Zdajesz sobie w ogóle sprawę jak tam jest? Szaro, zimno. Nikt ich nie chce wysłuchać. To jest chore. Siedziały tam tyle czasu, odcięte od rzeczywistości, a teraz nie pozwalają im nawet spróbować wrócić do normalności. Zamknęli je w psychiatryku, jak jakieś zwierzęta, które trzeba odizolować od społeczeństwa, bo zbyt długo były torturowane fizycznie i psychicznie. Meg, to nie jest jeden z super horrorów o nawiedzonych psychiatrykach i ludziach piszących krwią po ścianach. To jest rzeczywistość. Więc daj im już spokój, bo rozmawianie o nich nic im nie pomoże. - Wstałem od stolika, zabrałem kurtkę i wyszedłem szybkim krokiem z knajpy. Szybkim krokiem skierowałem się w stronę stacji metra. Chciałem jak najszybciej wrócić do swojego mieszkania. Nawet się z nią nie pożegnałem. Co mnie napadło? Dlaczego tak bardzo przejmuję się losem tej dziewczyny? Jest młodsza ode mnie o trzy lata, dwa spędziła, będąc regularnie gwałcona przez dorosłego brutala. Co może dziać się w jej głowie? Jak ona może jeszcze normalnie funkcjonować? Dlaczego nie załamała się i zamknęła w sobie, jak Odriee? Jakim cudem tak dobrze się trzyma?
 Usłyszałem głos Meg, wołający moje imię, ale nie chciałem jej teraz widzieć. Mam dość ludzi, którzy nie potrafią uszanować cudzej tragedii. Wbiegłem do metra w ostatniej chwili. Zobaczyłem przez zamykające się drzwi Megan, wbiegającą na stację. Spojrzała w moją stronę. Nawet z tej odległości mogłem zobaczyć łzy w jej szarych oczach.


_________________________________________________________________________

Hej, hej halo!
Został tu ktoś jeszcze? Ktoś jeszcze czeka? Przepraszamy za te wszystkie opóźnienia, ale chwilowo obie przechodzimy przed zimowe deprechy, wiadomo, zimno, mokro, smutno i w ogóle XD
Ale, ale. Jest już rozdział, 12 też już się pisze, więc nie martwcie się, może będzie jeszcze w styczniu (nic nie obiecujemy) !
Jeżeli przeczytałaś, to proszę skomentuj, bo jakoś mniej się chce pisać, jak ilość komentarzy wynosi: 0 albo 1 :C
Tak więc, mamy nadzieję, że się rozdział spodobał ;)
Pozdrawiamy,
~ Obli Viate
~ Carrie SS.

6 komentarzy:

  1. Suupeer !! Od razu jak zobaczyłam , że jest nowy rodział zaczęłam czytać . Czemu on jest taki krótki ? :/ Ogólnie świetny pomysł na tego bloga , strasznie wciąga . Czekam na następny rozdział i mam nadzieje , że będzie troszkę dłuższy :) Pozdrawiam i życze weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej !
    Zostałyście nominowane do LBA !
    Szczególiki tu : http://jaceiclaryczylimiloscktorauskrzydla.blogspot.com/2016/01/9-lba-spoczko.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe choć przyznam że najbardziej interesuje mnie Harry i Ordiee niż Louis ale czekam z niecierpliwością na kolejne rzdzialy mam nadzieje ze juz będą szybciej wchodzę tu co 3 dni i sprawdzam haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe choć przyznam że najbardziej interesuje mnie Harry i Ordiee niż Louis ale czekam z niecierpliwością na kolejne rzdzialy mam nadzieje ze juz będą szybciej wchodzę tu co 3 dni i sprawdzam haha

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie tu nie było. Nadrobiłam braki i musze powiedzieć,że z każdym rozdziałem kocham o opowiadanie mocniej. Nigdy nie wiem co napisać w komentarzu. To super. Oby tak dalej. Czekam na następny. ❤ pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette